Wywiad tygodnia

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP
Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

Nasi ojcowie nie poznaliby gospodarstw

Rozmowa z Grzegorzem Chmielewskim, właścicielem gospodarstwa hodowlanego w Bukowcu

Rozmowa z Grzegorzem Chmielewskim, właścicielem gospodarstwa hodowlanego w Bukowcu w powiecie świeckim, starostą dożynek wojewódzkich 2017 Dożynki wojewódzkie Świecie 2017

 

Prowadzi an z powodzeniem gospodarstwo hodowlane, jednocześnie konsekwentnie angażując się na rzecz lokalnej społeczności. Co jest dziś kluczem do sukcesu w produkcji rolniczej? Jak to jest, gdy trzeba łączyć wymagającą pracę i prowadzenie biznesu z aktywnością publiczną?

 

Praca, praca, praca i konsekwencja. Bez tego nie ma dziś sukcesu w rolniczym biznesie. Połączenie tego z aktywnością społeczną, z aktywnością publiczną nie jest łatwe. Tak duża hodowla – są oczywiście większe – pochłania sporo czasu, wymaga zaangażowania. Jak większość hodowców, wstajemy bardzo wcześnie rano. Obowiązki publiczne – jestem radnym i przewodniczącym rady powiatu – sprawiają, że trzeba czasem, jak się to mówi, włączyć ten najszybszy bieg. Bywa, że trzeba więcej czasu poświęcić gospodarstwu, by przynosiło dochód i nie odstawało od innych, a innym razem zdjąć przysłowiowe gumowce czy chodaki, włożyć krawat i reprezentować wieś w powiecie czy województwie.

 

Cieszę się, że moje wysiłki doceniają i akceptują sąsiedzi i lokalna społeczność. Myślę zresztą, że łatwiej reprezentować interesy wsi kiedy jest się w nią wrośniętym, kiedy mieszka się tu od dziecka, zna się ludzi, lokalną specyfikę i problemy, kiedy się tymi problemami na co dzień żyje. Wiadomo wtedy, o co walczyć.    

 

Zawsze podkreślam, że wszystko to nie udawałoby się bez pomocy mojej żony (pani Gabriela Chmielewska jest starościną tegorocznych dożynek wojewódzkich – red. Wywiadu tygodnia), która jest głównym organizatorem w naszym gospodarstwie.

 

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

 

Pana żona musiała się uczyć gospodarstwa od podstaw.

 

Tak, nie pochodzi z gospodarstwa, jest z wykształcenia ekonomistką, pracowała w urzędzie gminy. To ambitna dziewczyna, to ona jest sercem gospodarstwa. Myślę, że dobrze czuje wieś, czuje rolnictwo. 

 

Przejął pan gospodarstwo po rodzicach, na własnego następcę przygotowuje pan syna. Czy jego wybór to dziś oczywistość wśród młodych mieszkańców wsi, czy raczej wyjątek?

 

Gros młodych ludzi garnie się do gospodarstwa, szczególnie tam, gdzie są one na dobrym poziomie. W takich zwykle nie ma problemu z następcami. Marek to gospodarstwo czuje, od najmłodszych lat garnął się do mechanizacji, interesowały go ciągniki. Jak je poprowadzi i czy będzie kontynuował hodowlę, to już on zdecyduje w przyszłości. Tak jak w innych gałęziach gospodarki, tak i w rolnictwie wiele zależy od aktualnej koniunktury.

 

Pozostała trójka naszych dzieci, dwie córki i syn, realizuje się na innych polach; najmłodsza córka jeszcze się uczy. Pomagają w gospodarstwie, kiedy przyjeżdżają do Bukowca.

 

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

 

Jak zmienia się wasza wieś w ostatnich latach?

 

Polska wieś bardzo się w ostatnim czasie zmieniła, szczególnie odkąd jesteśmy Unii Europejskiej i korzystamy z unijnych funduszy. Bardzo zwiększył się i poprawił park maszynowy w gospodarstwach. Nasi ojcowie w wielu przypadkach dziś by ich nie poznali.

 

Tak jak już mówiłem, młodzi już nie uciekają ze wsi, raczej ciągną do gospodarstw. A po pracy w gospodarstwie udzielają się w Ochotniczej Straży Pożarnej i w LZS-ach, kobiety organizują się w kołach gospodyń wiejskich. Życie na wsi jest obecnie aktywniejsze, kiedyś był taki marazm. Ogrody i obejścia są zadbane. Wieś wygląda generalnie dużo lepiej – nie mamy się czego wstydzić.

 

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

Fot. Tymon Markowski dla UMWKP

 

Rolnictwo to jedna z tych branż, które najbardziej ucierpiały podczas ostatnich nawałnic w naszym regionie. Czego w tej sytuacji życzyć kujawsko-pomorskim rolnikom w przededniu dożynek? 

 

Szczęściem, nawałnica przeszła jakieś 10 do 20 kilometrów od nas, nasz rejon nie ucierpiał. Niestety, w gospodarstwie zawsze trzeba być przygotowanym na takie ewentualności. Aura czasem jest bezlitosna. Gospodarstwom w powiatach sępoleńskim, tucholskim, nakielskim i pozostałych zarówno samorządy jak i inni rolnicy powinni w tej sytuacji pomagać. Dożynki będą przebiegać oczywiście w cieniu tego kataklizmu i jego następstw w postaci wielkich zniszczeń i strat.

 

Czego możemy sobie w tej sytuacji życzyć? Przede wszystkim tego, żeby takie zdarzenia nas omijały, to oczywiste. Żeby pogoda była łaskawa. Wiemy, że w ostatnich trzech latach łaskawa nie była – najpierw susza, a teraz w niektórych rejonach szalejące burze zniszczyły wszystko. Życzmy też rolnikom zdrowia i tego, by rząd, jaki by nie był, dbał o to, żeby nasza żywność mogła być sprzedawana we wszystkich krajach świata. Żeby zbyt naszych produktów był zapewniony.

 

1 września 2017 r.