Wywiad tygodnia

Rafał Mierzejewski podczas zdjęć do filmu w Moskwie, fot. Andrzej Adamczak
Rafał Mierzejewski podczas zdjęć do filmu w Moskwie, fot. Andrzej Adamczak

Cztery życia Lidii Lwow

Rozmowa z Rafałem Mierzejewskim, reżyserem dokumentalistą, którego film „Cztery życia Lidii Lwow” kujawsko-pomorska publiczność obejrzała 18 marca na przedpremierowym pokazie w Toruniu

 

Jak trafił pan na historię Lidii Lwow-Eberle?

 

O pani Lidii Lwow przeczytałem pierwszy raz w książce Dariusz Fikusa o majorze Łupaszce pod koniec lat osiemdziesiątych. W latach 2008-2010 robiłem film o Pawle Jasienicy (zmarły w 1970 r. polski pisarz, historyk i eseista – red. Wywiadu tygodnia), który też służył w 5 [Wileńskiej] Brygadzie Armii Krajowej. Wówczas poznałem panią Lidię, zaprzyjaźniłem się z nią i lepiej poznałem jej życiorys.

 

Od początku wiedziałem, że jest to temat wart filmu. Życiorys pani Lidii wydał mi się idealną egzemplifikacją skomplikowanych losów Polski i Polaków w XX wieku. Pani Lidia jest osobą czarującą, która w sposób szczery, otwarty i skromny opowiada o sobie i swoich przeżyciach. Ponadto jej los jako żołnierki jest na tle losów innych polskich żołnierzy – nie tylko kobiet – wyjątkowy chociażby z tej przyczyny, że była w partyzantce bez przerwy od lipca 1943 do jesieni 1947 roku, dłużej niż major Szendzielarz, czyli razem ponad cztery lata!

 

Treścią filmu jest życiorys pani Lidii od urodzenia do dzisiaj.

 

Rafał Mierzejewski i córka Lidii Lwow Justyna Eberle podczas kręcenia materiału zdjęciowego w Moskwie, fot. Andrzej Adamczak

 

Co jest najciekawsze, najbardziej satysfakcjonujące w kręceniu takiego dokumentu?

 

Film opowiada o niezwykłych losach kobiety podczas i po formalnym zakończeniu drugiej wojny światowej, która dla pani Lidii skończyła się jesienią 1956 roku. Dla mnie najbardziej satysfakcjonująca jest jej przyjaźń i bliższe poznanie tej niezwykłej osoby!

 

Prawda bywa względna jednak wydaje mi się, że się do niej [w moim filmie] zbliżyłem.

 

Opowieść o Lali i Łupaszce to jedna z historii żołnierzy wyklętych – zapomnianych na długie lata bojowników przegranej wówczas sprawy. Czy pański film jest w jakimś sensie głosem w dyskusji na temat polskiej historii?

 

Mam nadzieję, że film przypomina historię oddziału majora Łupaszki i jego towarzyszy walki. Nie opowiada o wszystkich żołnierzach wyklętych, których motywacje i działania bywały różne. [To oczywiste, że] (…) moim filmem zabieram głos w dyskusji na temat polskiej historii.

 

Pani Lwow-Eberle to przedstawicielka białej rosyjskiej emigracji, która po 1917 roku wybrała Polskę jako kraj docelowy, a nawet uznała za swój. Jak liczne jest to dziś środowisko?

 

Pani Lidia urodziła się w Rosji w 1920 roku, przybyła do Polski z rodzicami w 1921 roku. Wprawdzie początkowo w [jej] domu rozmawiano po rosyjsku, ale całe wychowanie szkolne i studenckie odbywała w polskim środowisku, w którym czuła się dobrze i z którym w zasadzie od początku się identyfikowała! Mieszkała na kresach w okolicach jeziora Narocz, a w II RP na tamtych terenach szczególnie panowała różnorodność narodowa – Polacy, Białorusini, Żydzi, Litwini i spora grupa emigrantów z Rosji – więc pani Lidia [i jej rodzina] się specjalnie nie wyróżniała. Z tego, co wiem we współczesnej Polsce są niewielkie grupki nawiązujące do swojego „biało rosyjskiego” pochodzenia, ale wiem również, że pani Lidia nie ma z nimi nic wspólnego.

 

 

17 marca 2015 r.

Ostatnia aktualizacja: 21 marca 2016 r.

 

Otwarta projekcja filmu „Cztery życia Lidii Lwow” odbędzie się w piątek 18 marca w Dworze Artusa w Toruniu, wstęp jest wolny. Wydarzenie współorganizuje Urząd Marszałkowski. Więcej informacji na stronie Dworu Artusa