Wywiad tygodnia

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP
Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Ściana do pomalowania

Rozmowa z toruńskim artystą Marcinem Gręźlikowskim (Andrzejem Poprostu), ilustratorem, malarzem wielkoformatowym, twórcą autorskich murali, stypendystą marszałka województwa w dziedzinie kultury  

 

Pańskie najnowsze prace zdobią przystanki autobusowe w sołectwie Lipinki w powiecie świeckim. Dlaczego murale? Dlaczego przystanki?

 

Murale, a w zasadzie ilustrowanie ścian i budynków, to moje główne zajęcie zawodowe na co dzień. Poświeciłem im wiele lat życia i wszystko wskazuje na to, że kolejne będą w tej kwestii zbliżone. (…) Przez kilkanaście lat stworzyłem (lub współtworzyłem) kilkaset mniejszych i większych murali na terenie Torunia, Bydgoszczy, województwa, Polski, a także Europy.  Dlatego wybór medium nie był specjalnie trudny. Ta technika jest mi szczególnie bliska – ze względu na to, że nie jest elitarna, zamknięta w galeriach czy muzeach (do których jednak większość społeczeństwa nie zagląda), a dostępna dla wszystkich, wyeksponowana we wspólnej przestrzeni.  

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Moim pomysłem na plastyczną opowieść o bandzie kota Ciafrota było zatoczenie jak najszerszego koła wokół Średniej Huty, miejsca, gdzie rozpoczęła się opowieść. Jeśli chodzi o leśne tereny Borów Tucholskich, to ścian do pomalowana wcale nie jest tak dużo. Dodatkowo oczekiwanie na autobus niejako zmusza widza do zapoznania się z opowieścią na ścianie.

 

Ma pan w dorobku także inne tego typu przedsięwzięcia. Które są najciekawsze, albo przyniosły panu najwięcej satysfakcji?

 

To akurat trudne, jako że stosunek do rożnych produkcji zmienia się na przestrzeni lat. Na pewno znaczącą dla mnie ścianą jest wieżowiec przy Konstytucji 3 Maja 13 [w Toruniu]. [Mural] opowiada po części moje osobiste historie, wpisane w kontekst życia w blokach z wielkiej płyty na przestrzeni dekad w Polsce. To było takie moje pożegnanie z życiem na osiedlu. Powinienem też odnotować mural przy ulicy Ciasnej na toruńskiej Starówce. Od lat wzywała mnie ta ściana. Bardzo się cieszę, że udało się ją wreszcie pomalować, przy współpracy z inspirującymi osobami.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP  Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP  Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Aktualnie najbardziej fascynuje mnie współpraca z ludźmi – dopuszczanie ich do projektu, bycie otwartym na uwagi i sugestie, dzielenie się. To ciekawa odmiana po latach, kiedy moje kreacje były bardzo nastawione na egocentryczne przestawienie własnych i tylko ściśle własnych wizji w przestrzeni. O tym jest trochę bycie artystą. Ale to niejedyna droga. Ostatnio cieszy mnie liczba współtwórców podpisanych na ścianie.

 

Co pana w tej pracy inspiruje? Z jakich wzorców pan korzysta?

 

Dla mnie bycie artystą to w pewnym sensie pozbycie się wzorców i sztywnych inspiracji. Mało tego, ja nawet ograniczam sobie sztywno czas, kiedy myślę o tworzeniu. Staram się myśleć o danym projekcie dopiero w momencie, kiedy przychodzi czas na realizacje. Taka higiena głowy.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Poza tym inspiruje mnie wszystko, nawet wyjście rano do sklepu po jajka. To jest trochę tak, że artysta jest taką nakładką na rzeczywistość, która przetwarza wszystko, co widzi przez własny filtr. Bardzo staram się unikać korzystania ze wzorców.

 

Jaki jest odbiór tego typu prac?

 

To zależy z jakiego kąta się patrzy. Nie jest to chyba do końca pytanie do mnie.

 

W internecie ludzie wstawiają serduszka, albo wylewają najgłębsze żale. Chociaż streetart i murale bardzo dużo przez ostatnia dekadę zrobiły dla zbliżenie przeciętnego Polaka ze sztuką (jej poziomu nie mnie oceniać), to nadal jest to materia, w której większość czuje się niepewnie. W internecie jest ciche przyzwolenie żeby wieszać psy.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Dostaję dużo pochwał i podziękowań, czasem ktoś nominuje mnie do jakiejś nagrody, albo napisze o mnie w artykule. Najtrudniejsze było chyba nauczyć się przyjmować komplementy, na chłodno i z wdzięcznością. To zajęło mi sporo lat.

 

10 lutego 2023 r.